ROZDZIELANIE

przez | 24 marca, 2015

ROZDZIELANIE

Wejście między psy czy ludzi ma zapobiec powstaniu konfliktu. Szczególnie ważne jest rozdzielenie dwóch osobników nie należących do jednej grupy, choć również w jej obrębie zbyt bliski kontakt może być przyczyną powstania nerwowej sytuacji.

Wiele osób błędnie pojmuje rozdzielenie jako przejaw zazdrości. To bardzo mało prawdopodobna interpretacja.

Kiedy, w takim razie, psy posługują się tym sygnałem? Na przykład wtedy, gdy mamy gościa, który na powitanie chce nas uściskać. Pies może próbować interweniować, kiedy ktoś obcy bierze nas za rękę, za bardzo się do nas zbliża, obejmuje, siedzimy zbyt blisko siebie na kanapie, tańczymy przytuleni w kuchni, bierzemy dziecko na kolana i w wielu innych codziennych sytuacjach.

Jeśli pies podchodzi do mnie i łasi się, domagając się mojej uwagi, Saga natychmiast wchodzi pomiędzy nas, by zapobiec konfliktowi między obcym zwierzęciem i mną – tak przynajmniej myśli. Na kursie dla szczeniaków maluchy często szaleją, a jeśli jeden z nich rozmiarami przewyższa pozostałe, może stać się zbyt zadziorny. Dlatego Saga zawsze towarzyszy mi na kursach. Wtedy nie muszę pilnować rozrabiaki, ona robi to za mnie. Jeśli tylko zauważy, że któryś szczeniak jest zbyt gwałtowny w stosunku do innego, natychmiast wkracza między nie, by je rozdzielić. Często kręci się w pobliżu tak długo, aż groźniejszy piesek odejdzie. Takie zachowanie jest typowe dla starszych psów, ale zdarza się także wśród młodych.

Przykłady:

Miałam na kursie kilka szczeniaków i jednego dorosłego samca. Ten ostatni trochę się spóźnił i wszedł właśnie wtedy, gdy najmniejszy szczeniak wystraszył się szaleństw pozostałych. Maluch chował się właśnie pod krzesłem właściciela, gdy dorosły pies wkroczył do akcji. Natychmiast pojął, o co chodzi, podszedł i stanął pomiędzy wystraszonym szczeniakiem a pozostałymi. Został w tej pozycji tak długo, aż wariujące szczeniaki poddały się. Maluch patrzył na niego jak na prawdziwego bohatera.

Trenowałam na dworze z małym pudlem. Miał się nauczyć grzecznie chodzić na smyczy. Towarzyszyła nam Saga, która akurat gdzieś odbiegła. Nagle pojawił się samoyed, który ujadając, z impetem wpadł na pudla. Właściciela nigdzie nie było widać. Stało się to tak szybko, że ja nie byłabym w stanie zareagować i zapobiec katastrofie, ale zrobiła to Saga. Nie mam pojęcia, skąd się wzięła, nagle po prostu wyrosła między nimi. Stanęła bokiem do rozwścieczonego samoyeda i nie pozwoliła mu dostać się do pudla. Jeszcze bardziej rozzłoszczony samoyed próbował przerobić Sagę na miazgę, ale do tego czasu zdążyłam się pozbierać i wkroczyłam do akcji.

Kiedy dwa psy biją się dla zabawy i sytuacja zaczyna przybierać niebezpieczny obrót, często pojawia się trzeci pies, który będzie próbował je rozdzielić, wchodząc pomiędzy nie od tyłu lub z boku. Jednak wielu czworonogom nie dajemy tej możliwości. Gdy zbliżają się do innych psów, by interweniować, właściciele krzyczą na nie, rozkazując, aby usiadły lub warowały. Psy nie mają po prostu szans na doskonalenie swego niepowtarzalnego i wspaniałego języka, jakże ważnego dla zachowania porządku i spokoju.

Także i my możemy skutecznie rozdzielać psy. Jeśli dwa psy podczas spotkania stają się zbyt zdenerwowane, stańmy po prostu między nimi, o ile tylko jest na to wystarczająco dużo miejsca. Jeśli pies ujada, stańmy przed nim i oddzielmy go od obiektu jego złości. Zwykle zwierzę odwróci się wtedy w przeciwną stronę.

Trenując z psami, które są w stosunku do siebie agresywne, w mojej szkole często spacerujemy obok siebie w tym samym kierunku, ale z jakąś przeszkodą pomiędzy nami (np. innym człowiekiem). Kiedy psy zaczynają akceptować sytuację, usuwamy przeszkodę. Kroczenie pomiędzy psami wymaga trochę wprawy. Należy robić to w spokojny sposób, plecami do jednego ze zwierząt. Gdy jednak opanujemy tę metodę, przekonamy się, jaka jest skuteczna.

Rozdzielanie jest jednym z najciekawszych sygnałów używanych przez psy. W zadziwiający sposób potrafią one szybko rozpoznawać sytuację oraz precyzyjnie i skutecznie interweniować, by uspokoić inne psy. Niestety, nadmierne egzekwowanie od psów posłuszeństwa sprawia, że są wciąż karane i narażane na nieprzyjemne sytuacje tylko dlatego, iż starały się używać swych wrodzonych umiejętności uspokajania. Tracą wtedy te predyspozycje lub brak im odwagi, by z nich korzystać. Często widzę psy, które chciałyby zareagować, jednak nie potrafią z powodu postępującego procesu zanikania instynktownych cech. Straciły one wiarę w możliwość używania swojego języka, który jest przecież tak ważny dla każdego gatunku, nie wyłączając człowieka. Bez swojej mowy jesteśmy dość bezradni.